Zwykle popoludniowa pora to czas na piknik. Dzieciaki, pies, koc, pieknych miejsc mnostwo dookola.. Leze z nosem w trawie i szukam czterolistnej koniczyny. Szczescia szukam, szukam i szukam i znalezc nie moge. Trzylistnych cale mnostwo, a tej przynoszacej podobno zyciowe powodzenie jak na zlosc..
Wyciagam wreszcie nos z trawy. Rozgladam sie dookola, a moje Szczescia po niej biegaja...
Jednym bokiem opada na oko.
Drugim na nia patrz, bo lisciem zielonym nerwy codzienne ukoi...
I szczescia w sobie ma tyle, ze ledwo sie miesci.
Czterolistna koniczyna.
Aniu... nie mogę wyjść z podziwu! Tak mi się podoba ten styl! A to biegające szczęście... ech... masz szczęście! :)))
OdpowiedzUsuń